środa, 24 czerwca 2015

Z ostatnich dni...

Z sygnałów jakie od Was dostaję, stwierdzam, że blog  się wam w miarę podoba ;-) Cieszy mnie to bardzo i jest mi miło, że moje gryzmołki w ogóle ktoś czyta i ogląda. Ja jestem także pochłonięta trochę blogiem a trochę czytaniem książki - azjatyckiej sagi Tanyi Valko "Miłość na bali". Jest to ciąg dalszy historii Polki, która poślubiła muzułmanina. Tytuł pierwszej części to "Arabska żona". "Miłość na bali" jest już w sumie szóstym tomem tej powieści. 
Polecam tę serię książek a szczegóły znajdziecie pod adresem: http://www.tanyavalko.pl/1.html

Trochę uzupełniłam strony bloga, dodałam relację z wyjazdu do Niemiec na Kieler Woche, zainteresowanych zapraszam do czytania i oglądania. 

A co jeszcze z ostatnich dni?..

W ostatnie dwie soboty z rzędu uczestniczyliśmy w festynach.  Dzieci trochę się wyszalały. Dorośli raczej na spokojnie...Na pierwszym festynie, jako współorganizatorka miałam zaszczyt malować buźki dzieciaczkom. Był to mój pierwszy raz w malowaniu buziek i pracowałam jak w transie...ale pomijając to, że dzieci robiły kolejkę, niecierpliwiły się a pan ze straży pożarnej zalał nas i całe stanowisko pracy wodą z węża strażackiego to było naprawdę fajnie i kreatywnie, czułam spełnienie ;-)
A oto twarzowe malunki:










Twarzyczki malowane były oczywiście farbami przeznaczonymi do kontaktu ze skórą.

A teraz z innej beczki. 
Ponieważ jeszcze nigdy nie byłam w Karpaczu, który leży raptem 130 km od naszego miejsca zamieszkania, namówiłam męża na małą wycieczkę niedzielną właśnie do Karpacza. Czasu nie było zbyt wiele ale pospacerowaliśmy po centrum Karpacza i pobawiliśmy się w Parku Wodnym "Tropicana" w hotelu Gołębiewski. A to zajawki z wycieczki:

Śnieżka

Zuzia i Śnieżka w tle

 Maks i mina

Główny deptak

Maks z ciupagą

 Zuzia zdobyła Everesta

Panorama Hotelu Gołębiewski - ogromny jest!


 Wielkie akwarium w recepcji

 Hol - recepcja

 A to już w drodze powrotnej - szereg domków przy ulicy

Bardzo lubię takie wycieczki choćby jednodniowe, czuję się wtedy chociaż przez chwilę jak na wakacjach - zrelaksowana i wyluzowana, polecam wszystkim takie "wypady".

sobota, 20 czerwca 2015

Uff..blogowe strony

Uff....przez ostatnie dni uzupełniałam 
strony/zakładki na blogu. 

* Już jest gotowa relacja z podróży na Fuerteventurę opatrzona fotkami. Fuerteventura to napisałabym specyficzna wyspa, widoki księżycowe, mało roślinności ale za to piękne plaże z cudownym piaskiem. Zapraszam, zerknijcie na relację - "Wiecznie wietrzna Fuerteventura". Być może ktoś się zastanawia czy odwiedzić Fuerteventurę a może wyspę Lanzarote? Myślę, że moja relacja i zdjęcia z wakacji na Fuerteventurze i wycieczki na Lanzarote, mogą pomóc w podjęciu decyzji na tak bądź też na nie i wybór innego kierunku.

* Oczywiście do zakładek wrzuciłam też zdjęcia tortów jakie do tej pory udało mi się wykonać. Torty dla dzieci i torty dla dorosłych, są to torty śmietanowe z owocami, dekorowane na różne sposoby, również zapraszam, zerknijcie na stronę Moje torty, być może ktoś się zainspiruje i też zacznie się bawić w baking cakes/ pieczenie tortów. Wkrótce w zakładce Kulinaria podam przepis na biszkopt i masy do pokrycia tortów. 

* W zakładce Robótki ręczne znajdziecie kosz - torbę ze sznurka bawełnianego oraz torebkę z frędzlami ze sznurka. Sznurek bawełniany, grube szydełko i można wyczarować fajne cudeńka. Teraz myślę aby zrobić dywan okrągły z 5mm sznurka. Szydełkowanie grubym szydełkiem i sznurkiem bawełnianym jest dość wciągające, niekiedy nie ma czasu na ugotowanie obiadu...ale mimo wszystko polecam szydełkowanie grubym sznurkiem ponieważ robótki przybywa błyskawicznie a poza tym można się trochę zrelaksować /przynajmniej ja się relaksowałam/ a potem cieszyć oko i swoją dumę "wyczarowaną" na szydełku rzeczą.




środa, 17 czerwca 2015

To ja Margaret


I stało się... oto moje pierwsze "koty za płoty" właśnie zaczęłam pisać bloga!
Nie wiem jeszcze jak mi to wyjdzie, nie mam konkretnego pomysłu na to, jak ten blog ma wyglądać ale chcę to zrobić no i właśnie to robię łaaaa.....

Myślę, że blog będzie o wszystkim po trochu i o niczym konkretnym, czyli o codziennym życiu, dzieciach, kulinariach, robótkach ręcznych i podróżach ;-) 

Chciałabym, żeby to był pewnego rodzaju pamiętnik, do którego będę mogła sięgać wtedy kiedy moja pamięć będzie mnie zawodzić  i przypomnieć sobie jak to było kiedyś...

hmm... to chyba na początek wystarczy ;-)

i oczywiście moje ulubione zdjęcie co by nie zapomnieć jak to się kiedyś wyglądało: