Łeba


NO TRIP NO LIFE

Łeba
nasze morze Bałtyckie

(19.07.2015-24.07.2015)



Łeba posiada fajne "umiejscowienie", ponieważ leży nad morzem i dodatkowo między dwoma jeziorkami: Łebsko i Sarbsko. Dodatkowo leży nad rzeką i ma swój port morski. W Lipcu wszystkie najfajniejsze miejscówki są zajęte, więc nie ma mowy aby jechać "w ciemno" i szukać noclegu, bo nocleg mógłby się okazać delikatnie mówiąc nieprzyjemny. Kilka dni przed wyjazdem, nie mogąc znaleźć wolnych noclegów w Łebie za pomocą internetu, zwróciliśmy (jak zwykle) o pomoc do sąsiadów naszych kochanych, którzy akurat przebywali na urlopie w Łebie o zorientowanie się "w terenie" co do wolnych noclegów. I oczywiście jak zwykle niezawodni J i J wypatrzyli nam fajny wolny nocleg tuż przy głównej ulicy tzw. Kościuszki. Chwała na wysokości za takich przyjaciół, którzy są zawsze w odpowiednim czasie i momencie :-)
Spanko było załatwione więc można zacząć jazdę:
W Łebie byliśmy pięć dni.

Dzień pierwszy

w drodze..już rano





Wyjechaliśmy o 1 w nocy aby nie załapać się na korki przy bramkach autostradowych.

Zaraz po przyjeździe udaliśmy się oczywiście gdzie?
...na plażę...



jest godz. ok. 8:30


pierwsze w tym roku zapoznanie się z falami Bałtyku

 ja jeszcze w stroju podróżnym

dzieci już w kostiumach sprawdzają temperaturę wody - brrrr było chyba z 18 stopni

i pluski

gwiazda

godz. 11:00 już duży tłok na plaży 

Po naszym pierwszym plażowaniu, po południu spadł deszcz, trochę pospacerowaliśmy z parasolami i szybko poszliśmy spać ze względu na zmęczenie po nocnej jeździe

Dzień drugi

Nie był to zbyt ciepły dzień więc postanowiliśmy w tym dniu zwiedzić słynne łebskie wydmy w Słowińskim Parku Narodowym. Na wydmy wybraliśmy się z dziadkiem Z.

W drodze na wydmy, lody po śniadaniu

Taki to sobie Złomek jeździł po mieście

Do wydm z miasta Łeby jest ok. 8 km, więc nie myśląc długo dziadek Zygmunt widząc jadącego meleksa, machnął ręką, ten się zatrzymał i dojechaliśmy do Rąbki, a  stamtąd następnym meleksem do wspomnianych wydm. 

Z meleksa

I początek wydm, które strawiają po trochę drzewa Parku Słowińskiego

wiało okropnie


spacer

wydma

 strawione przez piach drzewa

chłopcy schodzą z wydmy

cudnie się ten piach "układa"

idziemy w stronę morza


dalej wieje

Z powrotem wracaliśmy już plażą do Łeby ok. 8km, szliśmy i szliśmy a końca plaży nie było - tak się nam wydawało...

plaża przy wydmach

piach niesiony wiatrem

bardzo mi się podobają kamyczki uniesione na górkach z piachu


mój dzióbek

konar

dzielni spacerowicze mają jeszcze 5km przed sobą

zdjęcia z konarem



obok morza plażą płynęła sobie taka oto rzeczka 
laguna


dziadek na nas musi czekać 

konar i kamyki

i znowu konar - coś mi się bardzo spodobały te konary ;-)

takie sobie słupki

stary pień wyrastający z plaży

i następny 

kitesurfing 

po dojściu do miasta, zjedliśmy rybkę i pograliśmy


potem był czas na deser w cukierni 

Maks jak zwykle jadł rurkę z kremem 
no a wcześniej zrobił sobie tatuaż z henny - siostra mu zasponsorowała ;-)

pycha...

wieczorkiem dzieci użyły trochę sportu na głównej ulicy 



a my relaksik na ławeczce 

Dzień trzeci

Jest piękne słońce i cieplutko, więc śmigamy na plażę i siedzimy tam prawie cały dzień

oswajanie się z materacem

stateczki

zderzenie!!!

akrobatka

ja

Zuzia daje nura do wody

a po plaży i obiadku w barze z domowym jedzeniem
 "U Marianny" (na końcu Łeby) - pycha i dużo..polecam,
 było wiele atrakcji dla dorosłych.
Dzieci zostały z dziadkami a my czmych na kabaret 
Młodych Panów a potem na dyskotekę :-)

Kabareciarze - SĄ REWELACYJNI - bardzo nam się podobało






Po kabarecie poszliśmy do dyskoteki, którą rozkręcał 
Bilguun Ariunbaatar

Dzień czwarty

Na plażę wybieramy się ok godz. 11.00 i niestety jest to o dwie godziny za późno, bo kompletnie nie ma miejsca na plażowanie. Całe wybrzeże zastawione już jest kolorowymi parawanami i ciężko gdziekolwiek się wcisnąć. Po przejściu ok. 2 km. wzdłuż plaży, znaleźliśmy miejsce i to tylko dlatego, że ktoś "zwijał" się już do wyjścia ;-)

chłopaki

rodzeństwo





budowla z piasku - "kupa"

i zadowolenie budowniczego

zadowolenie mamuśki

Zuza na falach

 praca wre

taki bajer




a po plaży oczywiście rowerki..





Dzień piąty

W ten dzień wybraliśmy się do Sea parku niedaleko Łeby w Sarbsku, a tam takie cuda i dziwy:


pokaz uchatek i fok




park linowy

mały rekinek

stateczek


widok ze stateczku

wrak statku do góry nogami





kaszalot


 i potem plaża


duże fale dla odważnych


Następny dzień to wyjazd do domciu.
Było krótko ale intensywnie ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.